Koronawirus – jak żyć i nie zwariować

Koronawirus zmusił nas do całkiem innego życia, życia na które nie byliśmy przygotowani i nie chcieliśmy. Większość z nas, żyjących w Europie nie pamięta sytuacji, kiedy nie można było wyjść z domu, spotykać się z przyjaciółmi, chodzić do restauracji, kina itd. Kiedy ktoś ograniczał nam swobodę, jednocześnie nie stosując przemocy.

Wszyscy z nas śledzą sytuację rozwijającej się pandemii, zewsząd dobiegają do nas liczby zakażonych i zmarłych. Statystyki zasmucają, powodują przygnębienie. Słowa zaraza, zarażenie, które słyszymy co chwilę napawają nas lękiem. Nie jest to lęk nieuzasadniony, wymyślony, a lęk potwierdzony właśnie liczbami. Głowy państw co rusz wprowadzają zakazy, które mają chronić nas obywateli. Widzimy dookoła ludzi, którzy się nie stosują do zakazów, co wzbudza frustrację, co będzie jeśli przez nich moja rodzina zachoruje?

Takie pytanie zadają sobie wszyscy, jak ochronić siebie, rodzinę i przyjaciół. Dobiegają do nas informacje o niedoborach lekarzy, pielęgniarek, braku sprzętu. Myślimy o rodzinach przeżywających ogromne tragedie, śmierć i chorobę bliskich. Inni borykają się z utratą pracy, źródła utrzymania, wpadają w długi. Do wszystkiego doprowadził koronawirus. Coś na co nie mamy wpływu, a nas zabija i niszczy.

Wyżej opisałam tylko ułamek tragedii. Jak żyć w tej sytuacji i nie zwariować? Receptą na przewlekły stres jest sport. Ale jak uprawiać, kiedy wszystkie siłownie i baseny zamknięte? Czyli to wyjście odpada.

Wyjście jest jedno – musimy nauczyć się żyć w obecnej sytuacji. Innego sposobu nie ma. Każdy z nas po swojemu. Raczej na samym sprzątaniu i porządkowych zaległościach w domu długo nie pociągniemy. Dobrze jest znaleźć sobie jakieś ciekawe zajęcie w domu, najlepiej takie, które daje satysfakcje, jest kreatywne i przynosi korzyści. Sprawi to, że będziemy z siebie zadowoleni, zamiast przygnębiającego nastroju wynikającego np. z niemożności chodzenia do pracy. Może to być nam robienie zabawek dla dzieci, zakładanie mini ogródka metodą np. hydroponiki, prowadzenie bloga, nauka języka, szydełkowania. Wszystko, dzięki czemu konstruktywnie spędzimy czas.

Podtrzymujmy relacje online, twórzmy grupowe video. Pamiętajmy o telefonie do rodziców, dziadków. Starajmy się wspierać siebie nawzajem, ale nie tylko rozmową o koronawirusie. Polećmy książkę, która przeczytaliśmy czego się nauczyliśmy, co zrobiliśmy ciekawego.

Edukacja online spędza sen z powiek rodziców i nauczycieli. Każdy tutaj powinien robić swoje, ale z głową. Nauczyciel powinien zadać, wskazać jak opracować materiał czy pomóc opracować, przekazać tutorial. Pamiętajcie drodzy rodzice, że obowiązek edukacji nie spływa na Was. To nie jest tak, że teraz 10h dziennie trzeba spędzić na naukę z dzieckiem. Jeśli Wasza pociecha nie potrafi samodzielnie opracować fizyki, można napisać do nauczyciela i opisać sytuację. Sytuacja zdalnego nauczania nie będzie trwać dwa tygodnie, a najprawdopodobniej dłużej, więc nie może ona powodować frustracji w całym domu.

I jeszcze jedno na koniec starajmy się nie czytać, oglądać wiadomości o wirusie częściej niż dwa razy dziennie. Starajmy się rozmawiać o czymś innym, nie tylko o panującej pandemii.

Jeśli jednak czujesz, że Twój lęk się pogłębia, domowe zajęcia nie pomagają – porozmawiaj z przyjacielem lub/i rodziną. Kiedy po rozmowie z bliską osobą Twoje samopoczucie nie poprawia się skontaktuj się z terapeutą, w obecnej sytuacji prowadzimy konsultacje online.

Trzymajcie się ciepło, zdrówka wszystkim!