Autyzm – mówić o tym w integracji czy nie?

Po wakacjach zaczął się kolejny rok szkolny. Ważne jest, aby pomóc dziecku, by jak najlepiej zaczęło rok szkolny (o tym tutaj). Ważna jest wyprawka, odpowiednia przybory, zapewnienie stałego planu, bezpieczeństwa, ale też coś innego, mniej namacalnego. Mianowicie przygotowanie innych dzieci i rodziców do Waszego dziecka, szczególnie tego, które ma autyzm (czyli do jego wyjąkowości).

Jeśli macie dziecko ze spektrum pewnie zastanawiacie się czy mówić o tym innym rodzicom, uczniom? Co będzie najlepsze dla dziecka? Szkoła to nie tylko nauka, dzieci spędzają ze sobą większosć swojego czasu, nabywają przyjaźnie, ale też dokuczają sobie. Jak wiecie pracuje jako pedagog specjalny. Na początku pracy zastanawialiśmy się z rodzicami mówić, że dzieciaki są ze spektrum czy nie? Powiedzieliśmy dzieciom i ich rodzicom. Dzięki temu rodzice uwrażliwiali swoje pociechy, tłumaczyli niektóre zachowania dzieci ze spektrum, szczególnie te niepokojące.

Dzieciom łatwiej było pogodzić się z innym ocenianiem, innym traktowaniem, niektórymi zrachowaniami niewłaściwymi, czasem specyficznymi. I tak od pierwszej klasy się docieraliśmy się, tłumaczyliśmy. Czasem dochodziło też do sytuacji komicznych, dzieci pytały np..: “dlaczego Adam się tak zachowuje, przecież nie ma autyzmu ani nic, przecież rozumie wszystkie zasady zachowania?”

Teraz śmiało mogę napisać, że pracuję z nastolatkami,  Ci młodzi ludzie są tolerancyjni na inność, chętni do pomocy. W ten sposób dzieciaki ze spektrum zostały ochronione przed niepotrzebnym wyśmiewaniem. Edukacja w klasie integracyjnej przyniosła wiele pozytywów dla wszystkich dzieci. Mitem jest, że wszystkie klasy integracyjne są słabe edukacyjne.

Problem jest trochę inni, nastolatkowie ze spektrum nie są zadowoleni, że koledzy i koleżanki mają wiedzę o ich autyzmie. Chociaż kilka lat temu zgodzili się na to. Może trochę nie mieli wyjścia, dużo ich zachowań wtedy była inna niż rówieśników. Teraz jest inaczej, dzieci dorosły, niektórzy zbytnio nie różnią się od rówieśników. Boją się, że koledzy i koleżanki postrzegają ich przez pryzmat „mam autyzm”. Co w takiej sytuacji zrobić? Najważniejsza jest rozmowa, szczera, otwarta.

Staram się tłumaczyć całej klasie, że każdy jest inny. Nawet jak ktoś “coś ma” np.: niepełnosprawność intelektualną, niedosłuch, porażenie, autyzm i tak Ci ludzie mają SWÓJ CHARAKTER i najlepiej właśnie jest postrzeganie ich w ten sposób. Jak ktoś niedosłyszy ma aparat, niedowidzi – okulary, autyści mają trochę trudniej, ale nabywają z wiekiem kompetencji, uczą się odnajdywać się w świecie neurotypowych.

Widzę jak z czasem moi nastolatkowie ze spektrum pogodzili się z tym, że wszyscy wiedzą. Rozmawiając z nimi usłyszałam, że reszta klasy nie traktuje ich inaczej, czasem się o coś pytają, bardziej z ciekawości.

Reasumując, po ponad 6 latach pracy z jednym zespołem klasowym, patrząc jak on się zmienia, żyje, dochodzą i odchodzą uczniowie mogę śmiało powiedzieć, że warto mówić o niepełnosprawnościach, jakie mają uczniowie z danej klasy. Najważniejsze, aby mówić to ostrożnie, w dobrych, spokojnych warunkach, w języku ucznia. W klasach młodszych nie powinno używać się fachowych określeń medycznych, natomiast w starszych klasach warto jest wyposażyć dzieci w rzetelną wiedzę, rozwiać wszelkie wątpliwości, upewniać się czy na pewno wszystko jest zrozumiałe. W mojej klasie akurat przy takich rozmowach nie uczestniczyli wszyscy uczniowie ze spektrum, tylko Ci, którzy wyrazili taką chęć.

Zawsze staram się dzieciakom i nastolatkom ze spektrum mówić, że są wyjątkowi, wystarczy tylko zaprzyjaźnić się z autyzmem. Was zachęcam do tego samego!

Komentarze:

  1. W każdej klasie takim zjawiskiem zajmuje się pedagog specjalny oraz pedagog szkolny. W tej klasie o której mowa też jest nauczyciel wspomagający, który stara się dbać o atmosferę.
    Jeśli u mnie w klasie występują takie zachowanie staram się im przeciwdziałać. Niestety co jakiś czas wracają.

Comments are closed.