Nagrody i kary, czyli o kiju i marchewce. W swojej pracy zawodowej zawsze zaczynam od marchewki, czyli nagrody. Wolę nie stosować zbyt wielu kar, wręcz unikam ich. Cały proces przyznawania nagród i kar musi być bardzo dobrze przemyślany i zaplanowany. Powinniśmy przewidzieć jak najwięcej rzeczy i pamiętać, że my – dorośli odpowiadamy za ten proces.Nagroda, jak ją dobrać?
Nie jest łatwo dobrać odpowiednią nagrodę, aby była dla dziecka atrakcyjna i motywująca. To co, nam dorosłym wydaje się „fajne” nie zawsze dla naszych pociech też takie jest 🙂 Tu powinniśmy pokłonić się dzieciom,przecież na nich nam najbardziej zależy i dać szansę dziecku wybrać nagrodę, oczywiście np. z pola proponowanych gratyfikacji przez nas.
Jak nagradzać? Najczęściej zaczynam od nagradzania za małe rzeczy, aby w dziecku wyrobić chęć zdobywania nagród. Możemy na początku ustalić sobie zachowania jakie chcemy wdrożyć, najlepiej zaczynając od tych najbardziej potrzebnych, Pamiętajmy, żeby nie zaczynać od zbyt wielu naraz, można zacząć od 1-3, proces wdrażania powinien być spokojny, aby dziecko nie było zbytnio przemęczone. Gdy już mamy ustalone co będziemy wzmacniań (jeśli dziecko jest na tyle świadome, należy mu wyjaśnić dlaczego konkretnie to jest dla nas takie ważne) wtedy przechodzimy do wybierania nagród. Nagrody mogą być materialne, mogą to też być żetony, punkty, które dziecko wymienia później na coś większego. Kolejno ustalamy dzień od kiedy to zaczynamy, jeśli chcemy, możemy spisać umowę, dziecko będzie się czuło bardziej bezpieczne. Gdy przyjdzie wyznaczona data przypominamy dziecku, że to już i staramy się robić wszystko bardzo konsekwentnie, za proces nagradzania odpowiadają dorośli, nie dzieci! To nie dziecko ma przypominać o swojej nagrodzie, tylko my ją powinniśmy dawać, bo czy my lubimy szefowi przypominać o wypłacie? Oczywiście, że nie, chcemy aby równo i zgodnie z umową była przelana.
Teraz kary – osobiście nie przepadam za ich stosowaniem, chociaż wiem, że często to działa i są dzieci u których się sprawdzają. Najważniejsza zasada jest taka, że kara powinna być faktycznie karą, bardzo łatwo pomylić ją z nagrodą. Jeśli dziecko dostaje karę, że na przerwie ma zostać w klasie albo w domu, że ma iść do swojego pokoju. Taka sytuacja może być dla dziecka nagrodą, ponieważ w klasie ma spokój i ciszę, może zjeść kanapkę, porozmawiać z panią, a w swoim pokoju – raj – wszystkie zabawki. Musimy być naprawdę pewni, że kara to kara i nie wzmacniamy przez to zachowań niepożądanych. Warto też zwrócić uwagę na straszeniu dzieci tym co może się stać, gdy zrobią coś niewłaściwego. Często groźby dorosłych są bez pokrycia, dzieci się szybko o tym przekonują i wiedzą, że tak robimy bo jesteśmy bezsilni, a im i tak nic nie będzie. Jeśli dziecko jest na tyle świadome należy mu wyjaśnić konsekwencje prawne ich zachowania, ale nie straszyć. Podkreślić przy tym, że najważniejsze, że to zrobi tylko raz i że teraz wie jak się powinno zachować. Dzieci mają prawo do błędu! Zapewniajmy je o tym, że jesteśmy po to, żeby im pomagać, również w sytuacjach trudnych.
Dlatego bezpieczniej proponuje bazować na nagrodach, jeśli mamy zachowanie, którego nie chcemy np. ciągłe wtrącanie się w rozmowę, spróbujmy odwrócić sytuację i nagradzać za rozmawianie po przyzwoleniu albo poczekanie na swoją kolej. Z moich doświadczeń, wzmocnienia pozytywne dają dużo większe rezultaty. Dlatego zachęcam Was do spróbowania przedstawionego podejścia.
Reasumując, dobierajmy nagrody i kary adekwatnie do czynu, zawsze miejmy coś w zanadrzu. Nie obiecujmy dzieciom wycieczki w zamian za jakąś drobnostkę. Nagrody i kary powinny być dostępne, tak, aby dziecko mogło je szybko otrzymać. Niewłaściwe jest odwlekanie obiecanych nagród w czasie. Najważniejsze: bądźmy konsekwentni!
Pozdrawiam Was i życzę wytrwałości 🙂 czekam na wiadomości i komentarze, w razie pytań – chętnie pomogę.